Płatności zbliżeniowe

Kilka tygodni temu otrzymałem od banku kartę debetową umożliwiającą płatności zbliżeniowe. Jest to stosunkowo nowa, ale zyskująca na popularności forma finalizowania transakcji. Oprócz kart, banki wydają również naklejki na telefony, breloki czy inne niewielkie przedmioty, które zwykle nosimy ze sobą, a w których możliwe jest zamontowanie specjalnego chipa („antenki”). Dzięki temu teoretycznie na zakupy możemy nawet nie nosić ze sobą portfela.

Ale na czym to właściwie polega? Płatności zbliżeniowe pozwalają płacić za zakupy poprzez przyłożenie karty (lub ww. przedmiotów) do specjalnego terminalu. Coraz więcej placówek handlowych jest w wyposażonych w takie urządzenia. Płatności zbliżeniowe obsługuje też wiele urządzeń samoobsługowych, np. biletomatów. Dzięki takim terminalom nawet nie musimy podawać karty sprzedawcy, wystarczy zgłosić chęć zapłaty zbliżeniowej i samemu zbliżyć ją do terminalu. Z reguły przy tego typu transakcjach nie trzeba podawać PIN-u. Rodzi to oczywiste obawy o bezpieczeństwo naszych pieniędzy. Z tego względu, bez podania PIN-u zapłacimy jedynie za zakupy na kwotę nie większą niż 50 zł. W przypadku systemu VISA PayWave jest to maksymalna kwota, jaką możemy w ten sposób wydać. Powyżej możemy płacić kartą tylko w tradycyjny sposób. W systemie MasterCard PayPass, można wykonywać płatności zbliżeniowe na większą kwotę, jednak wtedy należy dodatkowo potwierdzić transakcję kodem PIN.

Jako miłośnik wszelkich technicznych nowinek, przetestowałem płatności zbliżeniowe na własnej skórze, więc pozwolę sobie napisać kilka moich przemyśleń na ten temat. Płatności zbliżeniowe miały przyspieszyć zapłatę i generalnie tak jest, jednak wiele zależy od terminalu. Zdarza się, że od razu wykrywa kartę i wszystko przebiega błyskawicznie, ale niestety bywa i tak, że trzeba się sporo namachać kartą, żeby ją wykrył. Wtedy standardowa zapłata kartą miałaby zbliżony albo nawet krótszy czas trwania. Oczywiście nadal jest to szybszy sposób od płatności gotówką i szukania drobnych, bo sprzedawca nie ma jak wydać reszty…

Poza tym, ciągle mam wątpliwości co do bezpieczeństwa transakcji. Brak konieczności potwierdzenia zapłaty PIN-em sprawia, że w przypadku kradzieży czy zaginięcia karty, jej „nowy posiadacz” mógłby bez problemu zapłacić nią w sklepie. Oczywiście istnieją limity transakcji, ale kwota poniżej limitu może zostać stracona. Z kartami nie jest to jeszcze taki wielki problem – przynajmniej ja swoich pilnuję jak oka w głowie. Gorzej z pozostałymi przedmiotami, np. brelokami, które łatwiej gdzieś zapodziać. Dlatego osobiście pozostaję przy karcie i nie chcę innych gadżetów.

Mniej ważnym problemem jest mała kwestia techniczna. Otóż płacąc zbliżeniowo nie pojawia mi się na koncie blokada środków, jak w przypadku zwykłej płatności kartą. Pieniądze są odciągane z konta najczęściej dopiero na drugi dzień. Utrudnia to nieco kontrolę wydatków.

Płatności zbliżeniowe budzą wiele kontrowersji zarówno wśród społeczeństwa, jak i samych specjalistów od bankowości. Wydaje mi się, że czy tego chcemy, czy nie, będą się one upowszechniać. Na tym polu zostało jeszcze co nieco do poprawienia, ale jeśli uda się usprawnić te kilka rzeczy, płatności zbliżeniowe ułatwią i przyspieszą codzienne zakupy. Oby tak się stało.

Sprawdź zestawienia produktów bankowych:
Najlepsze kredyty hipoteczne marzec 2024
Oprocentowanie kredytów gotówkowych marzec 2024
Kredyty dla małych firm porównanie marzec 2024
Najtańsze karty kredytowe zestawienie marzec 2024